Inne, Polish Route, Tłumaczenie

Jak to jest w tym Polish Route? Część I: Stara Gwardia!

Biada temu, kto myślał, że Polish Route umarło, a Katawa Shoujo nigdy nie ukaże się po polsku!

Dzisiaj chcielibyśmy zaprezentować Wam rezultat zabawy reddocka w dziennikarza. Jako że ostatnio w komentarzach zrodził się ciekawy pomysł, aby opisać nasze przeżycia związane z tłumaczeniem (konkretnie ten wpis autorstwa DS),  to podjął się on trudnej sztuki dziennikarstwa i przeprowadził miniwywiady z członkami naszej grupy. Pytania, które padły, dotyczyły motywacji, która stała za dołączeniem do naszej grupy, jak i samej chęci tłumaczenia Katawy, a także odczuć, które towarzyszyły samemu tłumaczeniu i pracy w naszej grupie.

Na początku wypowie się sam autor wywiadów, reddocksw:

Na samą Katawę natknąłem się przypadkiem, gmerając na profilach na Last.fm. Przeszedłszy ścieżkę Emi i Lilly, chciałem, żeby kolega spróbował zagrać, a jako że nie znał zbyt dobrze angielskiego, to grę trzeba było przetłumaczyć. Natknąłem się na temat dotyczący przekładu Katawy na CDAction, napisałem w nim, potem odezwały się kolejne osoby i tak się zaczęło. Można więc powiedzieć, że dałem podwaliny pod grupę.

Praca nad Katawą nie była jednak moją pierwszą stycznością z przekładem, bowiem rok wcześniej zacząłem tłumaczyć light novel „High School DxD”. W Katawie jednak używany angielski stoi na o wiele wyższym poziomie, tak więc poznałem dużo języka. No i też doszlifowałem mocno interpunkcję, tak że w grupie uchodzę za „przecinkologa”. Co sprowadza nas do samej pracy w grupie: poznałem wielu ciekawych i pomocnych ludzi, nauczyłem się pokory i pewności w tłumaczeniu.

Na pierwszy ogień poszedł Sedinus, nasz Wieczny Szef. Założyciel zespołu, który podjął się tej odpowiedzialnej roli, by przewodzić grupie nieznajomych osób, żeby pod wspólnym celem zawiązać współpracę.

Mimo że ostatnimi czasy raczy nas wieczną nieobecnością, to nie możemy zapomnieć wkładu, jaki wniósł w naszą grupę: to on nadał jej pierwotny charakter, trzymał nas żelazną ręką, ale mimo narzucanego rygoru stanowił też o najwyższej jakości tłumaczenia. Początków z nami nie wspomina za dobrze:

Pożar w burdelu, który powoli przerodził się w mniej lub bardziej zgrany zespół. Tłumaczenie nauczyło mnie, że opinia jest jak dupa: każdy ma swoją i nigdy wszystkim nie dogodzisz. Najbardziej było to widać przy pierdołach, na które ludzie nieposiadający autyzmu nie zwróciliby uwagi.

I to właśnie Sedinus nauczył nas dbałości o najmniejsze szczegóły, przez co tłumaczenie wlecze się już tak długo, jednak niesie najwyższą jakość przekładu.  Pracę z nami opisuje raczej neutralnie:

Fajni ludzie, ale przekonać ich do czegoś to jak rzucać kartoflami w czołg. Potrafili się fochnąć i nie odzywać przez resztę dnia. Ale gdybym puścił ich samopas, to tłumaczenie nadal by stało na prologu. Polak wie, jak postępować z Polakami.

Prawą ręką Sedinusa, a na pewno zastępcą i człowiekiem-orkiestrą, który odwalał każdą brudną robotę, jest Funcik, od roku znajdujący się na tłumaczeniowej emeryturze, choć nie można zapomnieć jego wielkiego wkładu:

Co do pomysłu tłumaczenia, to świta mi czerwiec 2012, gdy zdekompilowałem całą grę po raz pierwszy i dobrałem się do jej bebechów. Gdyby nie to, że wyjeżdżałem wtedy na wakacje i ogólne moje roztrzepanie, zacząłbym tłumaczyć już wtedy i bez żadnej grupy, a tym bardziej zgody developerów. A jeśli chodzi o to, co mnie skłoniło do tłumaczenia, to fakt, że strasznie długo nad tą grą siedziałem (nie ukrywając często w słowniku). Zawsze lubiłem wyzwania i dlatego męczyłem dziewczyny do końca. To, co na początku było niezdrową fascynacją, szybko zmieniło się w szczere zainteresowanie grą i postaciami. Historia tak mnie wciągnęła, że chciałem, aby inni też mogli się nią cieszyć bez konieczności korzystania ze słownika.

Pracę w naszej grupie wspomina tak:

Wszyscy skupieni na celu, a przynajmniej te osoby, co regularnie się pojawiały. Wiadomo, dla mnie ważna była oprócz samego tłumaczenia jego jakość, a pracując nad nią, podłapanie dodatkowego doświadczenia w języku polskim. Wspaniałe było pojawienie się Madera i parę basenów olimpijskich lodowatej wody na głowę, ale cieszę się, że przynajmniej akt pierwszy stoi murem i moim skromnym zdaniem może być przykładem na to, jak się tłumaczy cokolwiek.

Lodowate kubły wody! To domena Madera Levapa. Jego pojawienie nie zwiastowało tego, co miało nadejść. Na początku był tylko bezstronnym obserwatorem, jednak z czasem coraz więcej się udzielał tak, że teraz jest naszym szefem (w zastępstwie wiecznie nieobecnego Sedinusa). Swoim rozsądkiem studzi zapały każdego z nas. Wspomina:

Kiedy przypadkiem natrafiłem na Katawę Shoujo, gra spodobała mi się tak bardzo, że spędziłem nad nią kilka nocy w środku tygodnia. Jakiś czas później pomyślałem: a może jest polska wersja? Tak dobra gra zasługuje na przetłumaczenie na mój ojczysty język. Nie było. Za to była grupa, która chciała to przetłumaczyć. Reszta jest historią.

A co się tyczy historii, to warto nadmienić, że za początek istnienia naszej grupy przyjmujemy dzień, w którym dokonaliśmy pierwszego podziału skryptu gry na tłumaczy, choć formalnie grupa istniała już wcześniej. Miało to miejsce 9 marca 2013. Mader raczył zajrzeć do nas już 17 marca 2013. Długo pozostawał tylko obserwatorem, jednak w czerwcu tego samego roku został oficjalnie testerem. Wtedy to też zaczęła się kształtować dzisiejsza forma korekty, przez którą tyle już czekacie. Niedługo potem, ze względu na wieczną nieobecność Sedinusa, Mader zaczął zyskiwać uznanie naszej grupy i sprawuje de facto władzę, gdy Sedinusa nie ma w pobliżu.

Jednak przed zjawieniem się Madera dołączyły do nas jeszcze dwie osoby! Pierwszą z nich był Juby, który dołączył do nas przed rozdziałem skryptu, ale po formalnym uformowaniu grupy, z tego też tytułu Sedinus męczył go testem na tłumacza. Mimo że również jest naszym emerytem, to odwalił kawał dobrej roboty! Swoje początki wspomina tak:

Dołączenie wyszło w sumie przypadkiem, byłem w dobrym miejscu w dobrym czasie. Przeszedłem sobie pierwsze dwie ścieżki gry i dołączyłem do forum gry, wtedy też Sed wrzucił ogłoszenie. I generalnie bardzo podobała mi się koncepcja, że zupełnie nieznani sobie ludzie łączą się wspólnie, żeby wykonać jakiś cel, takie bycie częścią jakiegoś projektu, na którym inni skorzystają. Do tego tłumaczenie w grupie wydawało się ogólnie fajnym doświadczeniem.

Co do doświadczeń z tłumaczenia i pracy w Polish Route: na pewno technikalia troszkę odrzucały na początku i to, że niektórzy trochę za poważnie podchodzili do tytułowania się szefami. Wspólna praca wymusiła też naukę kompromisu i trochę pokory wobec swoich umiejętności tłumaczenia, ale mimo okazjonalnych spięć uważam, że ostatecznie było to fajne doświadczenie i poznałem kilka osób, które sprawiły, że dobrze się bawiłem i było warto.

Drugą osobą jest Vulpes, znany bardziej jako Lisu. Podanie, jeszcze na naszym starym, niedostępnym już forum, złożył 16 marca, czyli dzień przed zjawieniem się Madera. Lisu pozostaje cały czas aktywnym tłumaczem, swego czasu dzierżył u nas tytuł przodownika pracy, jako że gnał z przekładem jak szalony. Swoje początki z grą, jak i naszą grupą wspomina tak:

Katawa Shoujo była moją pierwszą powieścią wizualną. Moją pierwszą ścieżką była ścieżka Emi, jednak to ścieżki Hanako oraz Lilly mi najbardziej pasowały. Przyciągnął mnie do nich fakt, że swego czasu osobiście znałem dziewczyny, które w bardzo dużej mierze odpowiadały zachowaniem oraz wyglądem te postaci, ale to przede wszystkim autentyczność wszystkich bohaterów oraz naturalność fabuły sprawiły, że zapoznałem się ze wszystkimi ścieżkami i wobec czego niezmiernie polubiłem tę VNkę. Skłoniła mnie ona do ogólnego zainteresowania powieściami wizualnymi.

Chciałem polecić Katawę mojej przyjaciółce, ale ze względu na poziom języka, a także przez jej sporą awersję do języka angielskiego bardzo trudno było przekonać ją do zapoznania się z VNką. Podczas szukania polskiej wersji Katawy znalazłem stronkę grupy Polish Route (jeszcze na starym hoście). Zrozumiałem, że spolszczenie jeszcze nie istnieje, tak więc postanowiłem dołożyć cegiełkę do tego przedsięwzięcia. Dodatkową motywacją było to, że wiążę swoje plany na przyszłość z pracą tłumacza, tak więc potraktowałem to jako swego rodzaju praktykę przed studiami.

Współpracę z nami opisuje następująco:

Dzięki współpracy z Polish Route znacznie mi się poprawiły umiejętności translatorskie. Można powiedzieć, że dzięki tłumaczeniu Katawy i poradom innych członków grupy zyskałem pierwsze płatne zlecenia tłumaczeń. Uważam, że Mader świetnie zarządza całym projektem zarówno od strony technicznej, jak i organizacyjnej oraz potrafi ogarnąć całe towarzystwo. A co najważniejsze, poznałem ludzi z całej Polski, których łączy wspólna pasja pomimo różnicy charakterów. Część z nich znam nie tylko z IRCa, ale także z życia realnego. Cieszę się, że mogę być częścią tak zgranego zespołu.

Niedługo później, bo 8 kwietnia, zajrzał do nas mnb! Postać niepozorna, zawsze trzymająca się na uboczu, jednak bardzo aktywna. Jego miłość do Hanako potrafi motywować do pracy nie tylko jego samego, ale także innych. Swoje mgliste początki pamięta tak:

Zagrałem, a po jakimś czasie znalazłem informację, że jest prowadzone „oficjalne” tłumaczenie i po jakimś miesiącu rozmyślania i pajacowania zdecydowałem się spróbować, bo chciałem tłumaczyć Hanako. Dobre zakończenie Hanako, które Vulp mi zabrał. Buc. Tłumaczyło mi się fajnie, bo pierwszy raz tłumaczyłem coś większego, a zawsze chciałem spróbować, ale korekta nie jest już taka zabawna. Mimo wszystko pracuje się fajnie.

Powyższe osoby tworzą Starą Gwardię, czyli są w grupie od samego początku (jak Sedinus, reddocksw czy Funcik) lub związali się z nią wkrótce po utworzeniu (Juby, Vulpes, Mader Levap, mnb). Oczywiście w jej skład wchodzi więcej osób, lecz kontakt z nimi urwał się już dawno i przeprowadzenie wywiadu jest trudne. Mimo wszystko warto wymienić te osoby, a są to: Aiden, alfabeta, Bunt0wn1k, Dracia, Klekot.

I tak dobrnęliśmy do końca pierwszej części. Na kilka chwil przenieśliśmy się w przeszłość do 2013 roku, kiedy to nasza grupa stawiała pierwsze kroki. Od tamtej pory przez nasz zespół przewinęło się wiele osób, a wspomnienia kilku z nich w następnej części, którą możecie znaleźć tutaj!

4 myśli nt. “Jak to jest w tym Polish Route? Część I: Stara Gwardia!

  1. Widzicie, jest jednak o czym pisać. Niezmiernie dziękuję za ten artykuł, czytałem go non stop z uśmiechem na ustach. Życzę powodzenia przy dalszej pracy i szczerze dziękuję za wasz cały trud jaki włożyliście w ten projekt.

  2. Często wchodzę na tą stronę by zobaczyć, czy są jakieś nowe posty, informacje o tłumaczeniu i tym podobnie. C: Muszę się przyznać, że pięknie zostało napisane. ^^ Tak trzymać! *^* Życzę wam powodzenia w dalszym tłumaczeniu. *duziooo wytrwałości*

Skomentuj DS Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *